sobota, 30 sierpnia 2014

Szukając Szczęścia #1

Patrzę na ciemność otaczającą mnie w tym pokoju. Nie pamiętam, co się dokładnie stało. Strasznie boli mnie głowa. Spojrzałem w dół. Jestem nagi, a ręce i nogi mam skrępowane przez ciężkie łańcuchy, które są przywiązane do ściany. Nagle usłyszałem czyjeś kroki, które z każdym ruchem stawały się coraz to głośniejsze aż w końcu ustały. Po chwili dało się słyszeć szczęk zamka. Do pomieszczenia weszło dwóch mężczyzn. Dopiero teraz ich sobie przypomniałem. To oni mnie zabrali z domu. Tak. Teraz sobie wszystko dokładnie przypominam. Tylko najgorsze jest to, że nie wiem gdzie jest mój starszy braciszek. Zaczynam się o niego bać. Dwaj mężczyźni podeszli do mnie i mnie odpięli od ściany zostawiając łańcuchy na moich nadgarstkach i kostkach. Wyszliśmy z pomieszczenia. Zaczęli mnie ciągnąć, jak jakiegoś psa. Idziemy niekończącym się korytarzem po czerwonym dywanem. Owy korytarz jest oświetlany tylko przez pochodnie, a gdzie nie gdzie były też drzwi.  W końcu stanęliśmy przed jednymi z nich. Są to duże dębowe drzwi.  Brunet otworzył je i wszyscy trzej weszliśmy do środka. Jest to piękna sypialnia gdzie ściany są bordowe, a na nich wiszą pochodnie. Nie ma żadnego okna. Pod jedną z nich stoi duże łóżko ze złotą pościelą i zielonym baldachimem. Naprzeciwko nas jest biurko, a za nim krzesło. Po mojej prawej stronie kilka metrów dalej są drzwi, które zapewne prowadzą do łazienki. Po lewej zaś komoda z ubraniami, a na niej lusterko i wazon z bukietem czerwonych róż.
-No widzę, że się już porozglądałeś więc teraz ci się przedstawimy.-W końcu ciszę przerwał wysoki mężczyzna o ciemnych włosach i małych niebieskich oczach. Ubrany na czarno. –Ja nazywam się Valis, a to jest… - Wskazał  na mężczyznę o brązowych włosach i małych złotych oczach. –Yoru. Od dzisiaj jesteśmy….Jakby ci to powiedzieć? Twoimi panami?
-Tak. Myślę, że  to będzie dobre słowo.-Poparł go Yoru.
-Dobrze. Skoro nas już znasz. Chodźmy się wykąpać. Musisz zmyć z siebie ten brud. –Powiedział Valis.
Zdjęto mi łańcuchy i weszliśmy do łazienki, która także mi się spodobała. Kafelki są morskie i szare gdzie pod wpływem światła mienią się. Na samym środku stoi duża dość głęboka wanna. Pod ścianą stoi  zlew, a nad zlewem złote lustro. Ci faceci muszą być nieźle nadziani. Yoru odkręcił wodę. Kazano mi wejść już do wanny, a oni sami zaczęli się rozbierać. Oczywiście posłuchałem się, bo nigdy niewiadomo, co mogą mi zrobić prawda? Po chwili całkiem nadzy weszli i usiedli obok mnie obejmując mnie przy tym zakładając swoje ręce .
-Aleś ty piękny.-Usłyszałem tuż przy uchu od Valisa. Moje policzki stały się momentalnie różowe, bo pierwszy raz w życiu usłyszałem, aby tak ktoś do mnie powiedział. Nawet mój braciszek tak do mnie nie mówił.
-Dziękuję.-Wyszeptałem nieśmiało.
Siedzieliśmy tak jeszcze z parę minut aż w końcu Yoru zdecydował się, abyśmy stąd wyszli gdyż woda staje się coraz zimniejsza. Oczywiście się posłuchałem i wyszedłem za nimi. Wróciliśmy do sypialni gdzie na łóżku, o którym wcześniej wspomniałem poszliśmy się położyć. Ja muszę być w środku.
-No to dzisiaj się zabawimy.-Wyszeptał Yoru głaszcząc mnie po włosach. Valis tylko się uśmiechnął i przytaknął.
-Ale ja nie chcę.-Wyszeptałem nieśmiało.
Ale nas nie obchodzi  to, że ty nie chcesz.  –Valis razem z Yoru przybliżyli się do mnie. Po moim ciele przeszły dreszcze strachu, a do moich oczu zaczęły napływać łzy. Naprawdę zaczynam się bać. Brunet usiadł między moimi nogami, które położył na swoich ramionach, a Yoru usiadł za mną i zaczął mnie całować po szyi. W duszy modliłem się, aby to, jak najszybciej się skończyło….

CDN.

Wiem, że nudno piszę, ale ja się na razie rozkręcam więc proszę o cierpliwość :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz