Patrzę na ciemność otaczającą mnie w tym pokoju. Nie
pamiętam, co się dokładnie stało. Strasznie boli mnie głowa. Spojrzałem w dół.
Jestem nagi, a ręce i nogi mam skrępowane przez ciężkie łańcuchy, które są
przywiązane do ściany. Nagle usłyszałem czyjeś kroki, które z każdym ruchem
stawały się coraz to głośniejsze aż w końcu ustały. Po chwili dało się słyszeć
szczęk zamka. Do pomieszczenia weszło dwóch mężczyzn. Dopiero teraz ich sobie
przypomniałem. To oni mnie zabrali z domu. Tak. Teraz sobie wszystko dokładnie
przypominam. Tylko najgorsze jest to, że nie wiem gdzie jest mój starszy
braciszek. Zaczynam się o niego bać. Dwaj mężczyźni podeszli do mnie i mnie
odpięli od ściany zostawiając łańcuchy na moich nadgarstkach i kostkach.
Wyszliśmy z pomieszczenia. Zaczęli mnie ciągnąć, jak jakiegoś psa. Idziemy
niekończącym się korytarzem po czerwonym dywanem. Owy korytarz jest oświetlany
tylko przez pochodnie, a gdzie nie gdzie były też drzwi. W końcu stanęliśmy przed jednymi z nich. Są
to duże dębowe drzwi. Brunet otworzył je
i wszyscy trzej weszliśmy do środka. Jest to piękna sypialnia gdzie ściany są
bordowe, a na nich wiszą pochodnie. Nie ma żadnego okna. Pod jedną z nich stoi
duże łóżko ze złotą pościelą i zielonym baldachimem. Naprzeciwko nas jest
biurko, a za nim krzesło. Po mojej prawej stronie kilka metrów dalej są drzwi,
które zapewne prowadzą do łazienki. Po lewej zaś komoda z ubraniami, a na niej
lusterko i wazon z bukietem czerwonych róż.
-No widzę, że się już porozglądałeś więc teraz ci się
przedstawimy.-W końcu ciszę przerwał wysoki mężczyzna o ciemnych włosach i
małych niebieskich oczach. Ubrany na czarno. –Ja nazywam się Valis, a to jest…
- Wskazał na mężczyznę o brązowych
włosach i małych złotych oczach. –Yoru. Od dzisiaj jesteśmy….Jakby ci to powiedzieć?
Twoimi panami?
-Tak. Myślę, że to
będzie dobre słowo.-Poparł go Yoru.
-Dobrze. Skoro nas już znasz. Chodźmy się wykąpać. Musisz
zmyć z siebie ten brud. –Powiedział Valis.
Zdjęto mi łańcuchy i weszliśmy do łazienki, która także mi
się spodobała. Kafelki są morskie i szare gdzie pod wpływem światła mienią się.
Na samym środku stoi duża dość głęboka wanna. Pod ścianą stoi zlew, a nad zlewem złote lustro. Ci faceci
muszą być nieźle nadziani. Yoru odkręcił wodę. Kazano mi wejść już do wanny, a
oni sami zaczęli się rozbierać. Oczywiście posłuchałem się, bo nigdy
niewiadomo, co mogą mi zrobić prawda? Po chwili całkiem nadzy weszli i usiedli
obok mnie obejmując mnie przy tym zakładając swoje ręce .
-Aleś ty piękny.-Usłyszałem tuż przy uchu od Valisa. Moje
policzki stały się momentalnie różowe, bo pierwszy raz w życiu usłyszałem, aby
tak ktoś do mnie powiedział. Nawet mój braciszek tak do mnie nie mówił.
-Dziękuję.-Wyszeptałem nieśmiało.
Siedzieliśmy tak jeszcze z parę minut aż w końcu Yoru
zdecydował się, abyśmy stąd wyszli gdyż woda staje się coraz zimniejsza. Oczywiście
się posłuchałem i wyszedłem za nimi. Wróciliśmy do sypialni gdzie na łóżku, o
którym wcześniej wspomniałem poszliśmy się położyć. Ja muszę być w środku.
-No to dzisiaj się zabawimy.-Wyszeptał Yoru głaszcząc mnie
po włosach. Valis tylko się uśmiechnął i przytaknął.
-Ale ja nie chcę.-Wyszeptałem nieśmiało.
Ale nas nie obchodzi
to, że ty nie chcesz. –Valis razem
z Yoru przybliżyli się do mnie. Po moim ciele przeszły dreszcze strachu, a do
moich oczu zaczęły napływać łzy. Naprawdę zaczynam się bać. Brunet usiadł
między moimi nogami, które położył na swoich ramionach, a Yoru usiadł za mną i
zaczął mnie całować po szyi. W duszy modliłem się, aby to, jak najszybciej się
skończyło….
CDN.
Wiem, że nudno piszę, ale ja się na razie rozkręcam więc
proszę o cierpliwość :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz